Nie ma się co czarować, choćbyśmy nie wiem, jak myśleli, że jesteśmy światłymi i otwartymi ludźmi, wierzymy w stereotypy. Mamy wpojone pewne schematy myślenia i w pewne prawdy, które niekoniecznie są prawdami, ufamy bezgranicznie. Tylko taka ufność zwykle nie popłaca, bo przez nią tracimy swoje pieniądze. Jakie stereotypy powtarzamy bezrefleksyjnie i w co wierzymy?
Nie mam z czego oszczędzać
Naprawdę, te deklaracje skrajnej biedy, słyszymy i powtarzamy bardzo często. Co ciekawe usłyszymy to od tych, którzy zarabiają najniższa krajową, ale i od tych, którzy mają przeciętne zarobki, a także od tych, którzy mają zdecydowanie wyższe dochody. Nic w tym dziwnego, bo im więcej zarabiamy, tym więcej wydajemy i robimy to zupełnie bezwiednie. To inflacja kosztów życia. Jeśli się jej poddamy, faktycznie nie będziemy mieli z czego oszczędzać.
Umiem kontrolować koszty i dochody bez notowania
Kontrolowanie dochodów i kosztów życia, spisywanie wydatków, ich planowanie powinno być normalną sprawą. Tylko większość osób tego nie robi, nie prowadzi żadnych notatek, nieważne czy to analogowych, czy w urządzeniach elektronicznych, bo przecież wierzą świecie, że doskonale liczą w głowie. Nawet jeśli mamy doskonałą umiejętność sumowania kwot w pamięci, niestety nie mamy przysłowiowej pamięci słoni i nie jesteśmy w stanie prowadzić wszystkich rozliczeń w głowie.
Trzeba ufać doradcom
To kolejny stereotyp, który powtarzamy, gdy znajomi pytają nas o to, kto doradzał nam przy kredycie hipotecznym lub jak wybraliśmy fundusz inwestycyjny, w którym lokujemy oszczędności emerytalne. Ufamy doradcom bankowym i każde ich słowo uznajemy za prawdę objawioną. Tylko to ludzie, którzy pracują i to wcale nie na naszych usługach, a na usługach banku. To dla niego zarabiają pieniądze, a zarabiają je właśnie na nas, klientach.
Zarządzanie domowym budżetem jest trudne
Finanse osobiste to naprawdę nic specjalnego, jeśli tylko zna się kilka podstawowych zasad. Podstawy makroekonomii domowej to banał, który opiera się na jednym, prostym założeniu: wydajesz mniej, niż zarabiasz.
Domowe finanse to nuda
Zapewne tak. Nie ma nic specjalnie porywającego w podliczaniu rachunków, zliczania kosztów i spisywania wydatków. Tylko wszystko jest kwestią podejścia. O ile samo spisywanie i notowanie mogą być nudne, to negocjowanie umów, poszukiwanie dziur, którymi uciekają ci pieniądze czy rozważania, jakie są cele finansowe może już być porywające. Jeszcze bardziej fascynującym odkryciem może być to, że odmówienie sobie dwóch bluzek w miesiącu i codziennej kawy na mieście może przełożyć się na pieniądze potrzebne na wyjazd na egzotyczne wakacje.
Płacę wysokie składki ubezpieczeń społecznych więc będę mieć wysoką emeryturę
Przez wiele lat nikt z rządzących nie miał śmiałości, aby powiedzieć nam to prosto w oczy. Teraz nieśmiało zaczynają pojawiać się głosy, że pokolenie obecnych trzydziestolatków emerytury mieć nie będzie lub dostanie naprawdę grosze, pozwalające na kupienie mleka i chleba. Umiesz liczyć? Licz na siebie i naprawdę uwierz w to przysłowie.
Nie można uczciwe dojść do dużych pieniędzy
Tak nas wychowano. Każdą osobę zamożną uznajemy za krętacza i traktujemy z podejrzeniami. Nie wierzymy, że krystalicznie uczciwy człowiek ma jakiekolwiek szansę na dorobienie się pieniędzy (chyba że wygra w toto lotka – w to akurat wierzymy, wystarczy zerknąć na kolejki w momencie kumulacji). Brak nam wiary, że praca, własny biznes, doskonały pomysł mogą nam przynieść profity i to widoczne w portfelu.